Szkoła Hanka
w Krakowie
Jesteśmy grupą nauczycieli zakochanych w pedagogice waldorfskiej. Zależy nam na tworzeniu miejsca, które nie tylko stosuje waldorfskie metody nauczania, ale które całe –w swej strukturze i codziennej praktyce – przeniknięte jest duchem pedagogiki Rudolfa Steinera. Wiemy dobrze, co to znaczy, ponieważ większość z nas ma za sobą wiele lat pracy w placówkach waldorfskich, liczne kursy doszkalające i praktyki zagraniczne. Ściśle współpracujemy z Fundacją „Myśleć sercem”, która organizuje szkolenia dla nauczycieli waldorfskich w Polsce. I ciągle nam mało – ciągle nas ta pedagogika fascynuje na nowo.
Wiele lat już pracowaliśmy razem, przeżyliśmy ze sobą wiele pięknych chwil. Trudnych też. Były i chwile biedy, w której poznaje się przyjaciół. Te wszystkie doświadczenia i zdobytą wiedzę chcemy wykorzystać teraz tworząc – razem z rodzicami uczniów, których spotkaliśmy po drodze - nowe, dobre miejsce.
Co jeszcze? Bardziej niż pisanie, lubimy rozmowy i wspólne działanie. Dlatego serdecznie zapraszamy!
Jak możesz nam pomóc?
Oczywiście finansowo: szukamy darczyńców, którzy chcą wspierać dobre rzeczy.
Szukamy osób, które chciałyby kształcić się w obszarze pedagogiki waldorfskiej i pedagogiki leczniczej, żeby móc działać z nami.
Szukamy osób, do których przemawia ta wizja i które chciałyby nas wesprzeć swoimi umiejętnościami, energią, pomysłami albo czymś innym, o czym póki co nie wiemy, a co by nam się przydało.
Można też o nas mówić – rozpowszechniać tę wizję. Wierzymy, że będzie poruszać czułe struny w ludzkich duszach. Im więcej osób o niej usłyszy – tym lepiej.
Nasza wizja
...zaczyna się od szkoły waldorfskiej, która tętni życiem i przyciąga do siebie mądrych rodziców oraz mądrych, zaangażowanych nauczycieli.
Chcemy, by prędko stała się szkołą dwunastoklasową i zaczęła wypuszczać w świat pięknych młodych ludzi - takich, którzy będą mieli siły i chęci ten świat zmieniać na lepsze.
A przy szkole - miejsce pracy terapeutycznej. Trudności rozwojowych przybywa, statystyki dotyczące zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży zatrważają, pomocy brakuje. Dlatego, na początek, świetlica, a docelowo ośrodek, gdzie będzie można z rozmaitymi trudnościami, po waldorfsku, się mierzyć.
A ponieważ w Polsce lecznicza gałąź pedagogiki waldorfskiej ciągle pozostaje terra incognita, musimy też kształcić pedagogów.
Zatem: szkoła i ośrodki: terapeutyczny oraz szkoleniowy. A i to jeszcze nie wszystko...
Bardzo idealistyczne? Owszem. Ale zdaje się, że już na to naprawdę najwyższy czas...
Chcemy tworzyć niezwyczajną szkołę ! Niezwyczajna, czyli jaka ?
Po pierwsze – waldorfska
Jesteśmy zakochani w pedagogice Rudolfa Steinera. Wprawdzie powstała już ponad sto lat temu, ale ciągle odkrywa swój nowatorski potencjał, niejako wybiegając w przyszłość. A spojrzenie w przyszłość to w przypadku edukacji nader ważna sprawa, prawda?
Chcemy zatem stworzyć szkołę, która, widziana z zewnątrz, jest miłym miejscem, takim, w którym chce się być, w którym witamy się uściskiem dłoni i spojrzeniem w oczy; miejscem bez ocen, a dzięki temu i bez lęku oraz rywalizacji, miejscem bez podręczników, a tym samym bez schematów. Chcemy stworzyć szkołę, w której naprawdę liczą się współpraca i wrażliwość na Drugą Osobę, a horyzont pedagogiczny wyznaczają nie wyniki egzaminów, a wiedza o rozwoju dziecka i szacunek dla jego Indywidualności.
Po drugie – Sztuka !
Wierzymy, że sztuka to najpiękniejsza przestrzeń ciągłego rozwoju – eksplorowania, poszukiwania, zabawy. Zatem chcemy wypełnić naszą szkołę śpiewem, dźwiękami instrumentów, recytacją, tańcem i ruchem, barwami, obrazami i obrazkami. I – choć chodzi o zabawę - myślimy o tym bardzo poważnie, sztuka nie jest dla nas tylko sympatycznym dodatkiem do uczenia i wychowania, ale drogą dla nich i zasadą pedagogiczną.
Bańka – Nie-bańka
Chcemy zatem stworzyć szkołę, która, widziana z zewnątrz, jest miłym miejscem, takim, w którym chce się być, w którym witamy się uściskiem dłoni i spojrzeniem w oczy; miejscem bez ocen, a dzięki temu i bez lęku oraz rywalizacji, miejscem bez podręczników, a tym samym bez schematów. Chcemy stworzyć szkołę, w której naprawdę liczą się współpraca i wrażliwość na Drugą Osobę, a horyzont pedagogiczny wyznaczają nie wyniki egzaminów, a wiedza o rozwoju dziecka i szacunek dla jego Indywidualności.
Przykład idzie z góry
Dzieci uczą się od dorosłych. Chcecie, by kiedyś mogły i chciały zmieniać świat? Pokażcie im, jak to robić. No właśnie. Szkoła waldorfska to impuls do zmiany myślenia o funkcjonowaniu społecznym – oparta nie na hierarchii i strachu, ale na poczuciu odpowiedzialności zaangażowanych nauczycieli. Marzyciele? Oczywiście, ale też i praktycy – pracowaliśmy już razem, wiemy, że to jest możliwe. Trudne, ale możliwe, a przede wszystkim – warte zachodu.
W Hance:
- pokazujemy świat i poznajemy go z uczniami na różne sposoby, nie tylko przez głowę, w pierwszym rzędzie staramy się mówić do uczuć i angażować działanie,
- wierzymy, że dzięki sztuce człowiek wciąż może przekraczać siebie, dlatego sztuki u nas mnóstwo,
- wierzymy też, że liczy się wewnętrzna motywacja do nauki i poznawania świata, dlatego nie stawiamy ocen – choć nie stronimy od wspierania, dawania wskazówek czy (o zgrozo!) stawiania wymagań i granic,
- wiemy, jak ważny jest ruch i kontakt z przyrodą, toteż ruszamy się dużo, a że wiemy, ile czasu ( i nie tylko) kradną nam wszelkie urządzenia elektroniczne, to na co dzień nie używamy ich w szkole, a w odpowiedniej chwili uczymy, jak się z nimi świadomie obchodzić,
- dostosowujemy treści i metody zajęć do wieku i możliwości dzieci, tworzymy autorskie programy nauczania i nie boimy się nowych dróg,
- staramy się tworzyć dobrą społeczność – opartą na szacunku dla drugiego człowieka i wypełnioną ciepłem, zainteresowaniem i gotowością do pomocy.
To tylko kilka punktów, opowiadać i pokazywać można by dużo, dużo więcej.
Serdecznie zapraszamy!
Dlaczego akurat Hanna Chrzanowska?
Na Hannę Chrzanowską trafiliśmy drogą nieoczywistą. Prowadziła przez Dornach, szwajcarską miejscowość położoną nieopodal Bazylei. Znajduje się tam Goetheanum – siedziba Powszechnego Towarzystwa Antropozoficznego. W Dornach mieszka też Wanda Chrzanowska – siostrzenica Hanny.
Wanda Chrzanowska krytycznie podchodzi do wszelkich form zinstytucjonalizowanej wiary, w tym i do Kościoła Katolickiego. Ale całkowicie zmienia ton mówiąc o cioci. Kiedy przed laty zaczęły się starania o beatyfikację Hanny Chrzanowskiej, Wanda powiedziała: „Tu się nie ma nad czym zastanawiać, ona była święta”.
Z opowieści o Hannie wyłaniał się obraz osoby bardzo silnej i bardzo wrażliwej jednocześnie – niezwykle oddanej innym, pomaganiu innym. Wytrwałej, mądrej i ciepłej. A przy tym radosnej i pełnej humoru. Potrafiącej zachwycić się każdym przejawem dziecięcej twórczości i naprawdę być z dzieckiem tu i teraz. W Wandzinych wspomnieniach Hania stroi żarty, robi miny i na poczekaniu układa śmieszne wierszyki – jest bardzo radosna, co w ogóle nie jest oczywiste w wojennej i tuż-powojennej rzeczywistości.
W tej właśnie rzeczywistości ta radosna Hania to jednocześnie osoba, która z powagą i konsekwentnie pracuje na rzecz tworzenia i rozwijania w Polsce ruchu pielęgniarskiego. Jej współpracownicy i pacjenci mówili „Ciotuchna” lub „Cioteczka”. Dziś nazywa się ją prekursorką pielęgniarstwa domowego i ruchu hospicyjnego. Prekursorką, bo umiała dostrzegać niedostrzegane potrzeby innych. I nie ustawała w wynajdywaniu rozwiązań, by przezwyciężyć stające na drodze przeciwności. Znakomicie wykształcona, obyta w świecie, bardzo inteligentna, jednocześnie ujmowała prostotą i bezpośredniością. Z szacunkiem, troskliwością i serdecznym zainteresowaniem podchodziła do każdego. I taką postawą potrafiła zarażać, ciesząc się przy tym ogromnie, kiedy widziała, że jej to „zarażanie” wychodzi.
Osoba, która skutecznie, odważnie zmieniała świat wokół siebie na lepsze, zawsze z myślą o drugim człowieku. I robiła to z radością. Dlatego właśnie Hanna.
Chcesz nam pomóc finansowo ?
wpłać przez portal zrzutka.pl
przeznacz 1,5% podatku na rzecz fundacji Myśleć Sercem (KRS: 0000777567) z dopiskiem "Szkoła Hanka"